W dniu 9 października uczniowie mundurowych klas I LO po raz pierwszy ruszyli na strzelnicę Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Sarbce. Jeszcze bez mundurów, ale już z duchem w piersi a nie na ramieniu – chociaż tak naprawdę było to różnie – mierzyli się z podstawami trudnej sztuki strzelania z broni kulowej.
Na wejściu był krótki, ale bardzo treściwy instruktaż na temat zasad bezpieczeństwa oraz zachowania się na strzelnicy, a następnie pod czujnym okiem instruktora ruszyły pierwsze próby.


Na początek uczniowie dostali do ręki broń małokalibrową, czyli ćwiczebną i sportową strzelającą nabojami tzw. bocznego zapłonu kalibru 5,6 mm, ale już to wystarczyło do wzbudzenia u niektórych niemałych emocji. Tarcze odjeżdżały daleko – 50 m dla karabinka i 25 m dla pistoletu, ręce drżały, przyrządy celownicze za nic nie chciały się zgrać. Szczególnie trudny okazał się tak przecież popularny i skuteczny w filmach pistolet, z którego pociski z reguły leciały wszędzie tylko nie do tarczy, a w dodatku był dość głośny i trzeba było jeszcze zakładać ochraniacze słuchu, o czym niektórzy stale zapominali. Dodatkowo darł się instruktor i stale czepiał się o niepotrzebne wymachiwanie tymże pistoletem, korygował postawę oraz gadał o jakimś płynnym wyciskaniu spustu. Inna sprawa, że pistolet czasami się zacinał….
Ostatecznie, po około 2 godzinach zajęć niektórym coś zaczęło wychodzić tak z pistoletu, jak i z karabinka. Objawił się nawet jeden talent, który jest do pielęgnacji i dalszego rozwoju.
Zajęcia trwały około 4 godziny, a po ich zakończeniu wszyscy strzelcy cali i zdrowi wrócili do szkoły na dalsze zajęcia. Na strzelnicę wrócą, ale broni centralnego zapłonu do ręki nadal nie dostaną. Jeszcze za wcześnie…
Na koniec podziękowania dla Pana Mirka Szyntara za udostępnienie broni i amunicji oraz czułą opiekę nad bezpieczeństwem młodzieży. Do następnego razu Panie Mirku!